Nawiązując do kwestii aktywności politycznej, zwłaszcza w sferze lokalnej, uważam, że w XXI wieku
są bardziej nowoczesne metody poznawania problemów wsi niż spotkania z Sołtysem. Jeżeli ktoś
uważa, że jedynie osoby medialne na poziomie wsi mogą startować w wyborach do Rady Gminy to
może sobie przybić piątkę z przedstawicielami obecnej władzy. Skoro żyjemy w demokracji, może
najwyższa pora nauczyć się z niej korzystać? Więc jeżeli jest jakakolwiek osoba, która ma jakiś pomysł
do wdrożenia, niech go zaprezentuje. Na przestrzeni dziejów nieraz osoby, które wcześniej nie miały styczności z polityką okazywały się lepsze od swoich poprzedników (np. Eugeniusz Kwiatkowski)
Zebranie wiejskie w Młoszowej to tak na prawdę kilkugodzinne posiedzenie, na którym pośród spraw
istotnych dla losów wszystkich mieszkańców (których jest mniej), jest gro spraw dotycząc zaledwie
pojedynczych mieszkańców. O tyle, o ile ta druga część jest bogata w konkrety, ta pierwsze to zwykłe
przegadywanie się, czyja racja jest "najmojsza". Nigdy budżet nie będzie na tyle wysoki, aby zaspokoić
pragnienia każdego mieszkańca gminy, stąd też należałoby poszukać pewnych kompromisów.
Jaki sens ma udzielanie się w radzie sołeckiej, skoro i tak głos decydujący ma Miłościwie nam panujący Sołtys.
Pomijając kwestię słuszności rozporządzania budżetem, sposób w jakim pani Sołtys B.Adamczyk
prowadziła ostatnie zebranie jest skandaliczny. Pomimo wielokrotnych wniosków mieszkańców, Pani
Sołtys nie była skora do zmiany swojego planu finansowego. Dopiero prawie jednomyślnie przyjęty
wniosek złożony przez osobę z sali zmusił Panią Sołtys do podjęcia kroków.
Autor postu otrzymał pochwałę