Witam serdecznie!
Zainspirowana spotkaniem Forumowiczów - chciałam zaproponować kilka tematów z dziedziny kultury. Nie będzie może to z naszego regionu - ale mam nadzieję, że znajdę zrozumienie.
Na pierwszy ogień wrzucam temat: "Moja przygoda z Pink Floyd". Temat rzeka, tak jak i ich muzyka.
Swoja przygodę z PF i rockiem progresywnym zaczęłam w 1995 roku. Po wysłuchaniu płyty "The Division Bell" - ostatniej ich płyty.
Dla mnie muzyka PF jest muzyką dla wybranych. Chyba tylko w ten sposób mozna to okreslić. To jest muzyka ambitna, tak bardzo różniąca się od tej szmiry, zalegającej teraz na półkach. Nieprzeniknione dzwięki, nastrojowość, to główne atuty. Słuchając Pink Floyd człowiek nabiera dystansu do siebie, do Świata po tym, co usłyszy.
Oczywiście - można się spierać, czy PF skończył się w momencie odejścia Rogera Watersa. Są osoby, dla których Waters jest kimś w rodzaju guru. Że płyty nagrane po Jego odejściu są nijakie, bez wyrazu.
Ciekawa jestem Waszych opinii. Zapraszam do dyskusji
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Pozdrawiam
kattebush - taki przewrotny nick.